
Już za tydzień Black Friday. I pewnie część z Was czeka na ten dzień w nadziei, że uda się okazyjnie kupić coś fajnego. Ale bądźcie uważne, bo to czas, kiedy bardzo łatwo źle zainwestować pieniądze. Dlatego podsuwam 3 wskazówki, które pomogą uniknąć błędów. I mam nadzieję, że po zakupach odczujecie satysfakcję i radość, że kupiłyście dokładnie to, czego Wam potrzeba.
Kupujcie świadomie, zgodnie ze swoimi zasadami i potrzebami
I to jest najważniejsza zasada. Co istotne – u każdego będzie sformułowana inaczej. Bo każdy jest inny – ma inne potrzeby, upodobania i styl życia. I dla jednego priorytetem będzie, żeby ubranie było eleganckie i dopracowane, dla innego ważny będzie komfort noszenia. Jeden będzie chciał podkreślić swoją sylwetkę i typ kolorystyczny, a drugi woli działać spontanicznie. U kogoś najważniejsza może być naturalność tkanin, a ktoś inny będzie wolał ubrania z włókien sztucznych (bo się nie mną, szybko schną, łatwo się pierze i mało się niszczą).
I absolutnie nie namawiam, żeby kupować tylko poliester (ale jako chemik wtrącę, że choć wzór chemiczny PET jest niezmienny, to już sposób produkcji włókien i utkania materiałów może dawać zupełnie różny efekt i właściwości). Ale trzeba sobie uświadomić, na czym tak naprawdę Wam zależy.
Dlatego proponuję, żeby zakupy zacząć od opisania ubrań, które najczęściej nosicie. I niech one będą Wam przewodnikiem przy szukaniu nowych nabytków. Zastanówcie się też i wypiszcie te cechy, których w ubraniach nie tolerujecie. One też będą świetną podpowiedzią, czego na pewno nie kupować. I tylko z tą listą zacznijcie shopping. Zobaczycie, jak wiele to zmieni.

Wybierajcie ubrania, które chcecie (i możecie) założyć już dziś
Przechodzę do kolejnej rzeczy – kupowania ubrań „na zapas”. Czyli za małych (bo przecież schudnę), za dużych (w razie gdybym przytyła), „przyda się”, „bo kosztuje tak mało”, „bo koleżanka takie miała i super wyglądała”, „bo ktoś powiedział, że trzeba to mieć w szafie”…..
Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak must have szafy. Bo u każdego bazą może być coś zupełnie innego. I jeśli dobrze zrobicie zadanie z punktu powyżej, będziecie wiedziały, co u Was nią jest (a jeśli Wam nie idzie, zapraszam na konsultacje do mnie ;)). Po drugie, jeśli zaraz po kupieniu ubrania nie macie ochoty natychmiast w nie wskoczyć i pokazać się całemu światu, to coś jest nie tak. Nowe rzeczy powinny dodawać Wam energii, chęci do działania i powodować, że trudno oprzeć się pokusie noszenia ich non stop. Ja sama widzę, że jeśli zakup był trafiony, potrafię go nosić kilka dni z rzędu. I za każdym razem w innej stylizacji. I to jest dowód, że faktycznie dobrze zainwestowałyście pieniądze.

Zanim coś kupicie zastanówcie się, na jakie okazje i w jakich zestawianiach będziecie to nosić
I tu płynnie przechodzimy do ostatniej już zasady. Sama zawsze z niej korzystam, nawet jeśli wybieram bardziej nietuzinkowe elementy. Kupujcie to, co będzie pasować przynajmniej do 5 innych elementów, które macie w szafie. Ale to nie mogą być rzeczy, które się dublują. Uwierzcie, to niesamowicie ważna kwestia – zwłaszcza jeśli wybieracie buty. Bo pozwala oszacować, czy dany element wkomponuje się w Waszą szafę i czy faktycznie będziecie go nosić.
Takie podejście pomaga również uniknąć kupowania rzeczy, które się podobają, ale Wasz styl życia nie bardzo daje możliwość zbyt częstego ich noszenia. A uwierzcie mi, to najczęstszy powód przeładowanych szaf i słów „nie mam się w co ubrać”. Bo jeśli wierzyć statystyce, 20% ubrań z szafy nosimy przez 80% czasu.
Znając tą zasadę mocno się zastanowicie, zanim kupicie kolejną sukienkę (bo taka elegancka), choć na co dzień pracujecie zdalnie i wolicie spodnie i koszulkę. Albo nie skusicie się na wysokie obcasy (bo pięknie wyglądają), ale nosicie je tylko kilka razy w roku.
Jeśli macie wątpliwości, nie bójcie się poprosić o pomoc osobistego stylisty. Bo minęły już czasy, kiedy myślano, że to fanaberia i próżność. To rozsądne, świadome i ekologiczne zainwestowanie w siebie i swoje potrzeby. Spróbujcie, a przekonacie się, że po pierwszych zakupach nie wrócicie z pustym portfelem.Za to z przekonaniem, że wreszcie macie co nosić 😉
